Najnowszy Joy Box to skarbnica naturalnych kosmetyków. Tym razem w pudełku znajdziemy nie tylko coś dobrego do twarzy, ale również całego ciała, a mogłabym nawet pokusić się o stwierdzenie, że i ducha. Po otwarciu pudełka uderzy nas przepiękny zapach, zachęcający do sprawdzenia co znajdziemy głębiej. A tam, same znakomitości, zobaczcie sami! Joy Box do kupienia - na joy.pl/joybox
Z kosmetykami z Vianka zdążyłam się już polubić, przede wszystkim za naturalny skład i nie testowanie produktów na zwierzętach. Peeling podobnie jak balsam z poprzedniej edycji, bardzo przyjemnie pachnie, mniej intensywnie, ale to bardzo bobrze w końcu stosujemy go na twarz. To nie jest typowy zdzierak, raczej delikatny i łagodny dla skóry kosmetyk do częstego stosowania. Zapach lnu przypomniał mi dzieciństwo, bardzo lubiłam wtedy pić taki napar i z chęcią teraz bym do niego wróciła. Co do samego peelingu jest naprawdę warty uwagi, przyjemnie odżywia, oczyszcza i nawilża. A do tego nadaje się do każdego rodzaju skóry, nawet delikatnej i cienkiej.
Olejek Avebio z tego co widziałam na instagramie Joy Box, był niezwykle pożądany przez Was dziewczyny :D. Dlatego strasznie się ciesze, że akurat trafił w moje ręce. Byłam bardzo ciekawa, czy jest aż tak świetny, jak się spodziewałam. I tu chyba wiele mówić nie muszę, bo jak się domyślacie sprawdził się idealnie. Stosuję go zazwyczaj na wieczór, na oczyszczoną już skórę twarzy. Sam fakt, że jest to w 100% naturalny olej z marakui sprawia, że moja świadomość, że robię coś dobrego dla siebie i swojej skóry rośnie.
Lubicie zapach lawendy? Krem na dzień od Biolaven na pewno przypadnie Wam do gustu. Szczególnie jeśli posiadacie skórę suchą i wrażliwą. Dla mnie jest ekstra! Po oczyszczeniu twarzy, nakładam go, czekam aż się wchłonie i spokojnie mogę wykonywać makijaż. Nie roluje się, ani nie sprawia mi żadnych kłopotów podczas nakładania kolejnych kosmetyków. Co ważne, albo najważniejsze, czuję, że twarz jest dobrze nawilżona, promienna, ale nie jest klejąca. Nie mam też problemu by smarować nim okolice oczu, nie wpływa on negatywnie, nie powoduje łzawienia ani pieczenia.
Chcecie odpowiednio oczyścić twarz? Musicie wypróbować ten hibiskusowy, hypoalergiczny tonik od Sylveco. Mam go u siebie pierwszy raz i na prawdę wzbudził moje zaufanie już po początkach użytkowania. Skóra jest elastyczna, pełna blasku, nie lepi się i przyjemnie, ale naturalnie pachnie. Świetnie współgra z powyższym kremem i razem tworzą naprawdę zgraną drużynę. Żadne nowe niespodzianki nie pojawiły się na mojej twarzy odkąd zaczęłam go używać, więc zostaje ze mną na dłużej.
Balsamy do ciała niedawno były moim wrogiem, chociaż to może za duże słowo. Nie lubiłam się smarować, tylko po kąpieli szybko się ubrałam by nie tracić ciepła. Sporo się zmieniło, kiedy zrozumiałam, że moja skóra zwyczajnie togo potrzebuje. To już nie zachcianka, a ogromna potrzeba. Nie wiem czy zmagacie się z suchością skóry, w moim przypadku jest to dość znaczny problem, dlatego balsamy testuję na potęgę. A teraz chyba już nie muszę testować, bo znalazł mnie (dokładnie!) Oillan. W końcu czuję, że coś działa. Budzę się rano i wciąż czuje, że skóra jest nawilżana. Taki kosmetyk to skarb. A tym bardziej, że bez sylikonów, parafiny, parabenów czy sztucznych barwników.
99% naturalnych składników i już mnie ma! Mleczko do demakijażu z Be Organic doskonale sprawdza się nawet przy wrażliwej skórze. Jest łagodne, ale skuteczne. Dobrze nawilża, ale przy tym nie sprawia, że nasza twarz się klei czy powoduje wrażenie nie do końca czystej. Nie wiem jak radzi sobie z wodoodpornym makijażem, ale zwykły to dla niego pestka. Co najważniejsze nie szczypie w oczy. Dla mnie, szczególnie teraz kiedy ujawniła się moja alergia jest to bardzo ważne. Nie potrzebuję przecież kolejnego powodu do łez :).
Naturalne gąbki są naprawdę rewelacyjne i możemy się o tym przekonać na własnej skórze (dosłownie) dzięki Yasumi. Gąbka Konjac może być stosowana zarówno do ciała jak i twarzy. Ja wybrałam to pierwsze i jestem naprawdę zadowolona z jej użycia. Ten mały gadżet, naturalnie jest twardy, należy go dobrze namoczyć (3-5 min) by był gotowy do mycia. Można jej używać samodzielnie, jak i żelem. Bardzo łatwo utrzymać ją w czystości i to tylko dzięki czystej wodzie. Nieużywana wraca do swojej pierwotnej formy, czyli twardnieje. Kiedyś pokazywałam Wam coś podobnego, z tym, że ta wersja jest o wiele lepsza, a dzięki sznureczkowi, na którym jest umieszczona jest dużo łatwiejsza do przechowywania i osuszenia.
Sampler od Yankee Candle to idealne zwieńczenie tego pudełka. Sprawiła, że całość nabrała pięknego aromatu. Moonlight to elegancki zapach, świeży, lekko męski. Jego drzewne nuty w połączeniu z paczulą, współtworzą naprawdę ciekawą propozycję dla miłośniczek świec. Moje serce (i nos) już skradł.
6 komentarze
fajna zawartość. zawsze chciałam zamówić takie pudełko ;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam, cena jest atrakcyjna, a i zawartość praktycznie zawsze mnie zachwyca :)
Usuńgąbka yasumii niestety spisywała się u mnie fatalnie, natomiast kosmetyki sylveco uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńPorcelainDesire
co Ci w niej nie odpowiadało? Wielkość? Przyznam, że dla mnie super, akurat idealna do małej dłoni :D
Usuńfajne to pudełeczko kochana :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zocha
http://www.zocha-fashion.pl/
Fajne produkty! :) Pudełko warte zainteresowania :)
OdpowiedzUsuń