Czas na relaks #2 / Yankee Candle & Essences of Life

02 listopada 2014
Zapewne każdy z Was ma mniej więcej pojęcie o aromaterapii. A jeśli nie to musicie wiedzieć, że kuracja olejkami eterycznymi działa na nasz organizm naprawdę znakomicie. Nie będę się rozpisywać na temat inhalacji, kąpieli czy o procesach leczniczych. Dzisiaj chciałam się skupić raczej na najprostszej formie, czyli otaczaniu się ulubionymi zapachami. Mają one ogromne znaczenie ponieważ działają na nas uspokajająco, odprężająco i wyciszająco. Jesień bywa przytłaczająca, dlatego tak ważne jest aby odnaleźć w ciągu dnia chwilę na wyciszenie. Warto odpalić kominek i oddać się relaksowi. Książka, gorąca herbata i ulubiony zapach unoszący się w pomieszczeniu może okazać się najlepszą receptą na stres.

Moim lekarstwem na stres zaraz obok snu są woski zapachowe. Kolekcja Yankee Candle w moim domu jest całkiem spora, mam kilka ulubionych zapachów, po które sięgam. Chociaż to właśnie okres jesienno - zimowy jest przełomowy, bo to w tym czasie używam wosków najczęściej.
Po moim powrocie znad morza do mojej kolekcji dołączyło kilka nowych zapachów i to zupełnie z innej serii niż dotychczas. Dostałam od mojego ukochanego całkiem potężną kolekcję tartaletek Essences of Life. Póki nie miałam stycznością z innymi woskami niż Yankee Candle, opierałam się tylko na opiniach, które wyczytałam w sieci. Nie były one zbyt zachęcające. Po użyciu doszłam do wniosku, że nie do końca chcę i muszę się zgodzić. Już pierwszy wosk przypadł mi do gustu. Jest znacznie mniejszy od tartaletki YC, dlatego wrzuciłam do kominka od razu cały. Podczas palenia dochodzą do nas są proste, przyjemne, "wesołe" nuty. Może niezbyt zaskakujące, bo dobrze znamy te wszystkie wonie, ale na pewno miło spędzić w ich towarzystwie czas. Kilka razy odpalany nadal jest wyczuwalny. Tartaletki są zdecydowanie tańsze niż YC, dlatego warto wypróbować i wydać własną ocenę. Może to właśnie z tymi zapachami zaprzyjaźnicie się na tyle, że będą stanowiły idealne źródło odprężenia.
Ja jednak najbardziej lubię relaksować się przy jabłkowych nutach, o czym chyba doskonale wiedziała Basia, ponieważ podarowała mi tartaletkę o kuszącej nazwie Sweet Apple od Yankee Candle. Zapach ten przywołuje same pozytywne myśli, jest optymistyczny, słodki, ale jednocześnie świeży. Troszkę kojarzy mi się ze świętami, mimo że tak naprawdę nie ma z nimi nic wspólnego. Myślę, że sprawdzi się o każdej porze roku.
Warto również wspomnieć o Champaca Blossom, który jest dość zaskakujący. Nie każde kwiatowe wonie są w stanie mnie zadowolić, im bardziej duszące tym gorzej. Tu wyczuwam intensywność i delikatność zarazem. Jest to elegancki zapach, którym można się otulać na okrągło.

A jak jest z Wami lubicie takie proste formy odprężenia czy wolicie coś konkretniejszego? Może jednak kąpiel lub masaż olejkami eterycznymi?





9 komentarze

  1. tez ostatnio zaopatrzyłam się w YC :))

    OdpowiedzUsuń
  2. YC znam bardzo dobrze, ale o tych drugich słyszę pierwszy raz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chłopak kupił je dla mnie na giełdzie kwiatowej, ale myślę, że w sieci też można je znaleźć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nono, sporo tego masz zazdroszczę <3 Nie miałam żadnego z tych zapachów ♥Pozdrawiam i zapraszam do siebie, buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. O Yankee Candle dużo czytałam na blogach ale nigdy nie miałam okazji ich wypróbować.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię YC< pozwalają oczyścić umysł :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sporo ich masz ja mam zaledwie 4 :)

    OdpowiedzUsuń