Dżinsy z perłami czyli zrób to sam - DIY

31 października 2017

Nie jestem zwolenniczką sezonowych trendów, a przynajmniej nie wszystkich. Jednak gdy w jesiennym okresie rozpoczął się prawdziwy szał na perły, nie do końca przeszłam obojętnie. To piękny dodatek, wdzięczny i świetnie prezentuje się w wielu kombinacjach, ale jak wyżej wspomniałam to moda, która rządzi się swoimi prawami i pewnie tak szybko minie jak powróciła. Nie chcąc zatem wydawać zbyt wielkich kwot na zachciankę jaką były dżinsy z perłami, po prostu zrobiłam je sama. Pierwsza para należy do Modnej Komody, bo tak naprawdę od niej się zaczęło. Jako dobra wróżka postanowiłam spełnić jej małe marzenie i w chwil kilka wyczarowałam zdobione boyfriendy. Kolejna para to moje rurki z wyższym stanem, potraktowane różnokolorowymi, małymi i średniej wielkości koralikami. Nasze perły to wydatek kilku złotych na allegro, ale są również powszechnie dostępne w pasmanteriach. Do wykorzystania miałam około 150 koralików, w tym najwięcej tych najmniejszych. Zużyłam około 60 sztuk na boyfriendy i 25 sztuk na rurki. Poza ozdobami potrzebna jest jeszcze tylko nitka i igła oraz nożyczki. Nie jest to czasochłonne zajęcie, dlatego spokojnie możecie poświęcić jeden wieczór z pewnością, że skończycie, a rano przywitają Was nowe eleganckie spodnie :). Oczywiście perłami możecie ozdobić koszulki czy swetry, wszystko zależy od Waszej wyobraźni i nie trzeba mieć wielkich umiejętności by je przyszyć. To jak skusicie się na odnowienie Waszej garderoby? :) W najbliżej stylizacji moje spodnie zobaczycie w całej okazałości. 

Jaki masz typ osobowości?

17 października 2017

Zabrałam się za porządki. W domu jak i na blogu w końcu posprzątane, zakładki pouzupełniane, ale korzystając z okazji coś mnie natchnęło przy aktualizacji "o mnie" i postanowiłam zrobić sobie mały test osobowości. Ostatni pamiętam jeszcze z czasów technikum, ale wynik totalnie mi gdzieś umknął. Traktowałam to raczej jako zabawę, nie nastawiałam się na to, że odnajdę prawdę o sobie czy wyznaczę życiową ścieżkę. Teraz w zasadzie jest podobnie, skwitowałabym to po prostu ludzką ciekawością. Która wygrała i w ten oto sposób zostałam rzecznikiem, niczym Alanis Morissette czy Nelson Mandela :D. Troszkę śmieszki, ale kurczę, patrzę na te słupki i wykresy i coś tam się zgadza. Pogranicze introwertyka z ekstrawertykiem. Czujny, kierujący się zasadami. Często działający intuicyjnie. Niby coś tam planujący, ale jednocześnie poszukujący - pewnie dlatego tak ciężko u mnie z postanowieniami noworocznymi :). Chociaż największy uśmiech wywołał u mnie fakt, że "Osobowość Rzecznika jest bardzo rzadka, odpowiada niecałemu jednemu procentowi społeczeństwa, obdarzeni nią ludzie zostawiają jednak po sobie ślad w świecie". No i tak się stało, że padło akurat na mnie :D. Brzmi to jak wyzwanie, którego fajnie byłoby się podjąć. Zostawić jakiś okruch siebie dla innych, to musi być coś! Jeśli sami jesteście ciekawi swojego typu osobowości, podrzucam link do testu (KLIK), z którego korzystałam. Dajcie znać o swoich wynikach! :)





Zachód słońca na Jurze i jesienna stylizacja z klasycznymi sztybletami

08 października 2017

Zabrałam się za kompletowanie jesiennej garderoby. Luźne swetry, golfy i przede wszystkim nowe wygodne buty to był mój cel. Wyrzuciłam kilka znoszonych par, a wysokie obcasy odpuściłam jakiś czas temu. To oczywiście nie znaczy, że na dobre, bo moje ukochane Vagabondy czekają na zimę, ale teraz chciałam coś klasycznego, raczej na płaskim spodzie i pasującego do wszystkich spodni, a mam ich całkiem sporą ilość. Boyfriendy, rurki, ogrodniczki, nazbierało się tego troszkę. No i udało się wyszukać egzemplarz, który spełnia moje oczekiwania, a nawet i więcej bo jest lekko ocieplany. Czarne sztyblety znalazłam na verini.pl, w którym znajdziecie również piękną bieliznę w tym koszule nocne i biustonosze push-up. Botki przetestowałam już w terenie i na różnych nawierzchniach i zdecydowanie są godne polecenia. Tym bardziej, że klasyka jest zawsze w modzie, więc liczę, że dopełnią wiele zestawów.










Dyniowe muffiny z orzechami laskowymi

05 października 2017


Październik to miesiąc dyni! Nie wiem czy też tak macie, ale gdy tylko zaczyna się sezon, w swojej kuchni muszę mieć chociaż jedną sztukę do pichcenia i drugą, wdzięcznie zdobiącą blat i uśmiechającą się do mnie gdy kucharze. Dynia jest bardzo wdzięczna, nie tylko pięknie się prezentuje, ale również świetnie smakuje i to zarówno w wersji na słodko jak i słono. Dziś wybieram pierwszą opcję i zapraszam Was na dyniowe muffiny z orzechami. To błyskawiczny w przygotowaniu przepis i jednocześnie zaskakujący. Sama nie mogłam wyjść z podziwu, bo dawno już czegoś tak dobrego nie upiekłam.

Składniki na 12 sztuk:
• 300 ml puree z dyni
• 1 1/4 szklanki mąki
• łyżeczka proszku do pieczenia
• pół łyżeczki sody
• 100 ml jogurtu naturalnego
• 100 ml oleju
• 2 jaja
• 1/3 szklanki cukru
• 16 g cukru wanilinowego
• orzechy laskowe (według uznania, wyznaję zasadę, że im więcej tym lepiej :))
• łyżeczka domowej przyprawy korzennej

Na początek przygotowujemy puree z dyni. Usuwamy miąższ, kroimy na części i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni. Pieczemy do miękkości przez około godzinę. Po tym czasie dynię obieramy ze skórki, a następnie blendujemy na gładką masę. Puree dobrze się przechowuje, dlatego niewykorzystaną część warto zamrozić. Jeśli lubicie przyprawę korzenną, to babeczki są dobrym pretekstem do jej przygotowania. Szczegółowy przepis znajdziecie tutaj. Przyprawa również dobrze się przechowuje i spokojnie wykorzystacie jej nadmiar do świątecznych pierników czy innych wypieków.

Przygotowanie:
Do miski wlewamy olej, jogurt, dodajemy jajka oraz puree i mieszamy do połączenia składników. Do osobnego naczynia przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia, wsypujemy cukier, cukier  wanilinowy oraz sodę, przyprawę korzenną i posiekane orzechy. Nie przejmujcie się jeśli orzechy będą w większych cząstkach - będą bardziej chrupać w cieście :). Przelewamy płynne składniki do sypkich i mieszamy do powstania gładkiej masy. 
Blachę do muffin wykładamy papilotkami, przelewamy ciasto i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Pieczemy przez 40 minut lub do suchego patyczka. Babeczki z wierzchu będą rumiane, a w środku intensywnie pomarańczowe, nakrapiane bladymi orzechami. Spróbujcie, a gwarantuję, że nie zakończycie na jednej sztuce! :)






Idealny? A co to właściwie znaczy?

01 października 2017


Ostatnio byłam chodzącą, sfrustrowaną bombą zegarową, tylko czekałam aż coś lub ktoś mnie uruchomi i wybuchnę. Sama w zasadzie nie mogłam dojść do wniosku dlaczego, ale im bardziej zagłębiałam się w świat instagramowych, idealnych profili, tym bardziej nabuzowana byłam. Jak to możliwe, że gdzie nie wejdę, otaczają mnie piękne sceny, wspaniałe widoki i wszystko jest takie perfekcyjne? Przecież znam backstage tworzenia takich ujęć. Wiem ile energii trzeba włożyć, żeby przypadkiem w kadr nie dostał się niepożądany gość/przedmiot z drugiego planu. Że to tylko skrawek rzeczywistości, którą czasami tak pięknie układamy do fotek. Sama staram się bardzo mocno, a jednak te zdjęcia nie są takie jak innych, nie zadowalają mnie samej, chyba jestem beznadziejna w tym co robię - takie myśli przelatywały mi przez głowę. Po debacie z moimi przyjaciółkami okazało się, że nie jestem w tym sama. Że wszystkie czujemy się przytłoczone, ogólnie panującym trendem na idealność. 
Idealny? Co to w ogóle znaczy?
Istnieje w ogóle coś takiego? Przecież to my kreujemy naszą rzeczywistość. Być może nie spójną do końca, ale nasze życie to pasmo niespodzianek. Same wybieramy co, jak i kiedy prezentujemy w sieci. My również możemy sprawiać komuś zawód pokazując mniej lub bardziej wyidealizowane obrazy. To śmieszne jak internetowy świat nas pochłania, jak odbiera radość bo ktoś ma lepiej, więcej. W normalnym świecie nawet byśmy tego nie zauważyli, nie czulibyśmy zazdrości, byłoby nam to zupełnie obojętne. Potrzebowałam tygodnia by dojść do wniosku, że to jest po prostu komiczne, żaden problem. Nie liczy się uporządkowany profil w social mediach, a uporządkowana głowa. Tego chcę się trzymać, bo ostatnio omal jej nie straciłam.
Czy warto do niego dążyć?
Byciem wirtuozem instagrama, to sztuka, ale żeby była zdrowa, musi sprawiać przyjemność. W tym ciągłym biegu za ideałem, często o tym zapominamy. Ja właśnie pozbywam się złej energii, stawiając na autentyczność, którą ostatnio bardzo mocno podkreślam, we wszystkim co robię. Mogę być piękna, mogę robić piękne rzeczy, ale chce tego wszystkiego doświadczać po swojemu i sama wyznaczać swoje ideały. W końcu, każdy z nas widzi je inaczej.

sweter / sweater - tommy hilfiger     dżinsy / jeans - h&m     trampki / sneakers - converse