Ozdabiamy prezenty świąteczne. Gwiazda Betlejemska czyli zrób to sam - DIY

23 grudnia 2018

To już ostatni moment na zapakowanie prezentów. Jeśli jeszcze nie macie pomysłu jak to zrobić, przychodzę z kolejną propozycją - gwiazdy origami. Być może myślicie, że jest to czasochłonne i trudne, ale nic bardziej mylnego. Gwiazdkę robi się szybko i sprawnie, wystarczy kilka zagięć papieru, połączenie wszystkich elementów w jedno i gotowe.
Figurę zrobiłam według mojej ulubionej książki "Jak wykonywać użytkowe i dekoracyjne modele z papieru" Jona Tremaine. 

Instrukcja


1. Do wykonania gwiazdy betlejemskiej potrzeba 8 jednakowych, kwadratowych kartek papieru. Rozpoczynać od złożenia na pół po przekątnej.
2. Wierzchnią warstwę zgiąć z powrotem do linii przekątnej.
3. Całość odwrócić
4. Złożyć na pół do góry.
5. Rozłożyć na płasko po liniach wyznaczających złożenia do środka i na zewnątrz.
6. Tak wygląda gotowy element. Tak samo wykonać pozostałe moduły.
7. Ostry róg jednego modułu schować w ukrytej kieszonce drugiego.
8. W ten sam sposób dołączyć następny.
9. Wszystkie elementy zostały połączone. Ostatni, ósmy element, trzeba wsunąć pod pierwszy, a róg pierwszego elementu włożyć do ukrytej kieszonki ósmego.

Mój papier był dość sztywny i rozwijał się po złożeniu, dlatego całość dodatkowo skleiłam klejem. Polecam ten sposób!


Taka gwiazda to idealne dopełnienie świątecznego podarunku. Jeśli jednak nie macie cierpliwości do składania papieru, zobaczcie mój pomysł na świąteczne kokardy, albo stemple z ziemniaka.

Przyjemnego pakowania prezentów i Wesołych Świąt!

Prezenty dla spóźnialskich - czyli co kupić w prezencie świątecznym na kilka dni przed wigilią

19 grudnia 2018

Ostatnie prezenty właśnie do mnie dotarły i oficjalnie mogę zakończyć etap poszukiwań i rozpocząć fazę pakowania. Zanim jednak wszystko owinę w papier i zawiążę kokardy chciałam Wam pokazać, na co sama się zdecydowałam. Prawdą jest, że wiele rzeczy zamówiłam przez internet, ale myślę, że większość podobnych, jak nie takich samych produktów znajdziecie stacjonarnie. Wśród moich upominków, znajdzie się coś prawdopodobnie dla każdego pokolenia. Musiałam jednak odpuścić pokazania kilku z nich ze względu, że obdarowywani są ciekawscy i zaglądają w posty, które piszę :D.


Dla smakoszy herbaty


Zaopatrzyłam się w szklane słoje z drewnianymi przykrywkami (Ikea), kupiłam dobrą jakościowo herbatę i to w zasadzie wszystko. Przesypałam, zamknęłam i opatrzyłam liścikiem ze składem. Wygląda pięknie i jestem pewna, że równie dobrze smakuje.


Dla kawosza


Zestaw dla kawosza obejmuje: ziarna kawy, ręczny młynek i kawiarkę. Tak naprawdę zdecydowałam się na zestaw mini rozmiarów, ponieważ jest to raczej pakiet weekendowy. Zamiast ręcznego, możecie wybrać młynek elektryczny, zdecydowanie szybszy i wygodniejszy. Wszystko w zależności od preferencji.

Dla podróżnika


Poszukując prezentu dla osoby aktywnej, miałam nie lada zagwozdkę. Po przemyśleniu i przeanalizowaniu doszłam do wniosku, że kubek termiczny będzie świetnym pomysłem. Wybrałam Bodum, Travel Mug, o podwójnych ściankach, ze stali nierdzewnej. Porządny model, co można odczuć już po jego wadze. Podobne kubki tej marki niedawno dostępne były w TKMaxx, ale myślę, że znajdziecie, jeśli nie taką to inną super wersję.

Dla miłośnika skorup...i Muminków!


To mój absolutny hit! I oczywiście, że jeden z kubków powędrował już w odpowiednie ręce, czyli moje własne :D. Nie mogłam się powstrzymać, by nie sprawić sobie jakiejś Buki. W pracy mam już jedno muminkowe cudo, dlatego wiem, że świetnie się sprawują. Oczywiście nie jest to propozycja dla każdego, a już na pewno dla osób nielubiących emaliowanych naczyń. Ja mam straszny sentyment, bo od dziecka miałam z nimi styczność.

Dla miłośników naturalnych składów


Cztery Szpaki rozgościły się u mnie na dobre. Ja już wiem jak fantastyczne to produkty, dlatego niosę tę wieść dalej. Serum do twarzy z kwiatem koniczyny to taka perełka, być może niebawem stworzę osobną recenzję z konkretami, a tymczasem bardzo polecam.

Dla wielbiciela zapachów


Zapachy to klasyka gatunku. To zawsze dobry pomysł na podarunek o ile wiemy jakie nuty zapachowe lubi obdarowywany. 

Dla brodacza


Grzebyk, olejek, nożyczki - zestaw, który przyda się każdemu brodaczowi. 

Dla najmniejszych


Mr B to najlepszy przyjaciel w okresie ząbkowania, spania, zabawy. Nie poznałam jeszcze dziecka, które by go nie pokochało. Ciotka Kejt zawsze wręcza na prezent najmłodszym, którzy zatwierdzają wybór słodkim uśmiechem.

Dla małego domatora


Lubię rzeczy ładne, ale i praktyczne, stąd skórzane paputki dla mojego małego tuptusia. Ten konkretny model to Bobux Navy/Tassle Trim moccasin loafer. Jest niezwykle uroczy, ale najważniejsze, że nie krępują i nie opinają stopy.

Dla fana czytania


Ulubione postaci z bajek zebrane w jednym miejscu? To musi zapowiadać fantastyczną lekturę na zimowe wieczory! :)


Mam nadzieję, że mój prezentownik dla spóźnialskich okaże się przydatny. Dajcie znać czy już jesteście po czy w trakcie kupowania podarunków i podzielcie się swoimi wyborami! :)

Ozdobna kokarda na prezent czyli zrób to sam - DIY

09 grudnia 2018

Pakowanie prezentów świątecznych to mój konik. Spędzam godziny nad wszystkimi opakowaniami i wymyślaniem pomysłów, które chciałabym zrealizować. Co roku staram się zrobić coś innego i stawiam na jakiś motyw przewodni. Ostatnio były to choinki, w tym chcę pójść w gwiazdy, ale póki co zobaczcie co jeszcze można przygotować samodzielnie, aby ozdobić podarunki dla naszych bliskich.


Przygotujcie:

• papier ozdobny
• klej
• nożyczki
• wstążkę lub sznurek konopny


Instrukcja wykonania:

Przygotujcie 3 prostokąty z papieru. Przetestowałam różny, zarówno prezentowy jak i grubszy karton, każdy sprawdza się bardzo dobrze. Prostokąt zginamy na pół, ale nie robimy krawędzi zgięcia. Wycinamy wstążkę. Dzięki temu, że papier jest, zgięty obie strony będą identyczne.
Dwa pozostałe prostokąty nakładamy na siebie i tak jak poprzednio zginamy na pół, obcinając po skosie dwa boki (na kształt trójkąta). Po rozłożeniu powinniście uzyskać jajowaty, ścięty kształt.


Jajowate kształty zginamy na pół i łączymy ze sobą. Wystarczy włożyć końce jednego kawałka papieru w drugi, a następnie skleić. Dla pewności, że wszystko dobrze chwyci, spięłam sklejoną część spinaczem.


Kokarda prawie gotowa. Pozostało przymocować górną część do wstążki. Tutaj również nieoceniony jest klej. Wystarczy kropla i chwila cierpliwości aż całość wychynie i możemy cieszyć oko naszym dziełem.


Na koniec przepasamy środek kokardy. Ja użyłam wstążki, ale równie fajnie wygląda papier w innym kolorze lub wzorze, a nawet zwykły jutowy sznurek.
Wykonanie ozdoby zabiera maksymalnie 15 minut, a efekt jest naprawdę super!

Naturalny dezodorant bez aluminium, czy warto?

26 listopada 2018

naturalny dezodorant bez aluminium

Naturalny dezodorant bez aluminium - zastanawialiście się kiedyś czy to faktycznie działa?
Tyle się mówi o negatywnych skutkach stosowania klasycznych antyperspirantów. Że jak już nie mają soli aluminium, to zapychane są innymi, równie niebezpiecznymi substancjami.

O co właściwie chodzi z tym aluminium?

U osób o wrażliwej skórze może powodować podrażnienia, a nawet alergie. Zatykają kanaliki potowe, powodując, że nie uwalniamy toksyn oraz zbędnych substancji. Dodatkowo przedostaje się do wnętrza tkanek, co może być niebezpieczne dla zdrowia. Warto zgłębić temat szerzej dla własnej świadomości.

Czy warto spróbować?

Nie byłam jakoś pozytywnie nastawiona do takich naturalnych rozwiązań. Jak coś tak prostego w składzie może być skuteczne? Nie chciałam uwierzyć, że prościej znaczy lepiej. Tymczasem naturalnego dezodorantu w kremie używam już od 2 miesięcy i jestem gdzieś w połowie opakowania. Moje odczucia są dokładnie przeciwieństwem obaw, które miałam tuż przed rozpoczęciem użytkowania. Prawdę mówiąc, nigdy wcześniej nie miałam tak skutecznego dezodorantu, a zobaczcie ten skład:
soda oczyszczona, masło shea, skrobia ziemniaczana, olej kokosowy, olej z wiesiołka, mąka amarantowa, ziemia okrzemkowa, gliceryna roślinna, glinka biała, olejek eteryczny z grejpfruta, olejek eteryczny z szałwii hiszpańskiej, olejek eteryczny z cytryny zielonej, witamina E.



Olejki eteryczne powodują, że zapach jest naprawdę przyjemny i orzeźwiający, i już on sam skłania do wypróbowania.

Jaki kosmetyk wybrać?

Skusiłam się na produkt od 4szpaków, ale na rynku mamy na prawdę wiele marek specjalizujących się w podobnych kosmetykach. Warto przetestować, chociażby z czystej ciekawości. W moim przypadku jednak nie skończyło się na ciekawości, ja po prostu stałam się stałym użytkownikiem. Obawy odeszły w zapomnienie, a ja stwierdziłam, że warto podzielić się swoim zachwytem dalej.



I wiecie, że to nie tylko produkt dla kobiet? Tak, tak panowie również mogą z niego korzystać. Ja w zasadzie o istnieniu takich dezodorantów dowiedziałam się od swojej drugiej połówki, więc jestem podwójnie zadowolona - znalazłam swój kosmetyczny hit i cieszę się ze świadomości zużywanych produktów, jaka zaszczepiła się u mnie w domu.

dezodorant bez soli aluminium




Co się ze mną dzieje gdy znikam z sieci?

18 listopada 2018

Październik totalnie mnie pochłonął, mnóstwo nowych zajęć, ogromny krok w stronę samorozwoju i w ten oto sposób brakło mi czasu na inne sprawy, w tym bloga. Wiedziałam, że praca nie poczeka, więc tym zajęłam się w pierwszej kolejności. I, mimo że blog spadł na dalszy plan to na pewno nie na tak odległy bym, nie zamierzała wrócić i pisać o mojej codzienności.

Cieszę się, że stworzyłam sobie takie miejsce, które, nawet jeśli odpuszczę na chwilę, stoi z „rozpostartymi ramionami” i czeka, by przyjąć megabajty nowych zdjęć i całe stado liter. Czuję, że to właśnie ten moment, kiedy jestem w stanie podjąć wyzwanie i wrócić na właściwy tor. Mniej więcej uporządkowałam życie osobiste i teraz liczę tylko na to, że czas będzie łaskawy, by na hobby również znalazło się miejsce.

Święta zbliżają się w tempie ekspresowym, zatem pomału zamierzam wprowadzać ten klimat w nowych postach. Co roku pakujemy razem prezenty, ale tym razem pokażę Wam również jak zrobić różne elementy dekoracyjne. Proste w przygotowaniu, ale mega efektowne. Ogólnie chciałabym dać upust swojej kreatywności i tworzyć więcej postów z kategorii „do it yourself”, mam nadzieję, że grudzień mi na to pozwoli. Bądźcie ze mną, bo już niedługo będzie magicznie :)!




Jesienna stylizacja z mom jeans i sztybletami

04 października 2018

Obiecałam Wam niedawno, że pokażę jesienne wydanie moich mom jeans, które dorwałam na wyprzedaży. Jestem więc ja, moje dżinsy, wełniany płaszcz i sztyblety, w których biegam już prawie każdego dnia. W takim stroju rozpoczęłam październik i nie zapowiada się, abym mogła zrezygnować z którejś warstwy. Bardziej prawdopodobne, że warstw będzie już tylko przybywać. Obstawiam, że miesiąc zakończę jako cebula. Nie przejmuje się tym jednak boo...październik to również miesiąc wyzwania z Modną Komodą na Instagramie. Razem oswajamy październik! Krążymy wokół tematu jesieni, uprzyjemniamy sobie te chłodne chwile i zapisujemy je na zdjęciach. Za nami już: pierwszy dzień października, jesienna aura, znienawidzone przeze mnie selfie, czas na spacer. Czekam na jutro, bo tematem są liście i czuję, że popłynę w złotym morzu! Śledźcie hasztagi #oswajamypaździernik i #wyzwaniemodnakomoda, bo galeria rośnie w siłę. 

dżinsy / jeans - pull&bear     sztyblety / boots - balando.pl




Jesień czas start!

27 września 2018
sweter z wełny

Pierwszy jesienny zestaw właśnie ujrzał światło dzienne, co w rzeczywistości nastało jakieś dwa tygodnie temu. I nie mam na myśli zdjęć, bo je zrobiliśmy zaledwie kilka godzin temu, ale to jesienne ubieranie, które trochę mnie zaskoczyło. Wygląda na to, że kolejne miesiące spędzę otulona szalem, w wełnianych swetrach, sztybletach albo wystrojona w jeszcze większą ilość warstw. Tak jak wspominałam wyżej, jestem zaskoczona, jakbym po raz pierwszy poczuła zimny powiew wiatru czy mróz szczypiący w policzki :D. Przyzwyczajenie do 30 stopni w cieniu jednak daje o sobie znać! W końcu słońce nie opuszczało nas niemal od pół roku. 
Oczywiście muszę sobie trochę pomarudzić, inaczej nie byłabym sobą. Jednak to nie jest do końca tak, że jesieni czy zimy nie trawię. Każdą porę roku lubię na swój sposób. Przez to, że całkiem sporo fotografuję, spędzam sporą ilość czasu na świeżym powietrzu i łapię chwile, jest mi łatwiej. Zapełniam sobie czas takimi drobnymi przyjemnościami  i to chyba mój przepis na przetrwanie tak odmiennych sezonów. 
Pomagają też małe zakupy - tego nie przeskoczę :D. Nowe buty na ten przykład, zawsze poprawiają nastrój. Moje mają też dodatkowe zadanie, przygotować moją garderobę na zmiany. W planach mam jeszcze kilka swetrów, więc dobry początek już za mną.

sztyblety / boots - laza     torebka / bag - obag (kolor skała)

stylizacja z szarym swetrem

zamszowe sztyblety laza

jesienna stylizacja ze swetrem

Mom jeans i kwiecisty top

23 września 2018

Za oknem już jesień i to w całkiem zaawansowanym stadium, o czym przekonałam się dzisiaj na własnej skórze. Gdybym z góry nie założyła, że jest naprawdę chłodno i nie wyciągnęła z szafy wełnianego płaszcza, moje dzisiejsze wyjście mogłoby się skończyć różnie.
Na szczęście zachowałam sobie na czarną godzinę trochę zdjęć, które przywołują ciepłe wspomnienia. Czarna godzina nastała właśnie teraz dlatego z czystą przyjemnością dzielę się jeszcze sporą dawką słońca i przy okazji prezentuje łup z wyprzedaży, który sprawdzi się w zestawach na cztery pory roku. Lato możecie zobaczyć teraz, a już za kilka dni wpadnie jesień. 

dżinsy / jeansy - pull&bear     klapki/flats - birkenstock





Najpiękniejsza sukienka w mojej szafie!

31 sierpnia 2018
letnia zwiewna sukienka

Jest piątek. Niby zwykły dzień, ale dla mnie jakby koniec pewnego etapu i początek nowego. Nie zdradzę dlaczego, ale nie chodzi o ślub, ani o dzieci. Mimo że sukienka z dzisiejszych zdjęć może budzić lekkie skojarzenia. To jednak przypadek i przy okazji najpiękniejsza sztuka, jaką udało mi się kupić w tym roku i prawdopodobnie najśliczniejsza rzecz w mojej szafie.
Co do zmian pisałam kiedyś o tym tekst pod tytułem "Czy zmiany są potrzebne?". Byłam wtedy na etapie przeprowadzki i urządzania mieszkania. Co to były za emocje! Wybieranie paneli, kafli i ostateczne postawienie na swoim, czyli szara ściana w sypialni. Spędzało nam to sen z powiek. I to odliczanie do wielkiego dnia - przenosin.
O zmianach pisałam również później, w 2017 roku. I to nie raz! Za każdym razem utwierdzałam siebie w przekonaniu, że są potrzebne. Zanim jednak sama zabrałam się do ich realizacji, minęło naprawdę wiele czasu. Najpierw masa przemyśleń, dawanie szans. Później sporo wątpliwości, czasami nawet żałowałam podjętych decyzji. Teraz jednak wiem, że było warto, bo tylko wtedy kiedy nie siedzimy w miejscu, jesteśmy w stanie się rozwijać. I ja właśnie przestaje siedzieć i ruszam do przodu, dając sobie tym samym kolejny dowód na to, że zmiany to nieodłączny element nas.
Gdybym nie podjęła decyzji o przeprowadzce, nie świętowałabym niebawem 4 rocznicy na swoim. Nie zachwycałabym się super fryzurą i zdecydowanie lepszym samopoczuciem, gdybym nie zaryzykowała i nie pozbyła się jakiś 30 cm włosów. Przykładów jest wiele, ale wniosek jeden - zawsze warto próbować!

sukienka / dress - wylrd

blondynka w krótkiej fryzurze

letnia sukienka w białym kolorze

sukienka wiązana w pasie

modna sukienka z lekkiej tkaniny

Dziś jest dobry dzień, bo?

09 sierpnia 2018

Świetny nastrój 365 dni w roku? Czy ktoś w ogóle tak ma? Osobiście nie znam nikogo, ale jeśli jesteście, jedną z tych osób to pozytywnie zazdroszczę. U mnie bywa różnie, szczególnie że z natury jestem pesymistką, ale bardzo się staram by, z każdego dnia jakąś dobrą chwilę złapać. 


Dziś jest dobry dzień, bo?

Dziś jest dobry dzień, bo...byłam na łowach! Upolowałam całkiem niemałą kiść marchewek, wiadro ogórków i na dokładkę dołożyłam worek fasolki szparagowej. I dlatego mam dobry dzień? Bez sensu! A właśnie że nie, mimo że ogrodniczka ze mnie nijaka to nie piszę tego, bo chcę się pochwalić albo jest to coś super, po prostu sprawiło mi to przyjemność. Tak samo, jak poranna kawa, słońce za oknem, czy zrobienie pysznej zupy jarzynowej z moich plonów. Nie są to rzeczy zadziwiające, nie na miarę internetu, Instagrama, ot codzienne czynności. Dążę do tego, że nie potrzeba ogromnych rzeczy, aby mieć dobry dzień. Nie muszę jechać na Majorkę, pływać z delfinami (chociaż byłoby to coś fascynującego). Docenianie małych rzeczy też jest fajne.
Na ten przykład wróciłam niedawno od Adasia, mojego chrześniaka. Od czasu do czasu się sobą opiekujemy. Jak ciocie boli brzuszek, Adaś pogłaska, żeby dolegliwości ustąpiły, a jak Młody w pościgu za bańkami uderzy się w kolano, ciocia podmucha i pocałuje. Po całym dniu pogoni za czasem roześmianym / wkurzonym dwulatkiem jestem zmęczona, ale cholernie zadowolona, że tyle fajnych rzeczy udało nam się zrobić, odkryć czy nauczyć. Odnotowanie tych małych sukcesów, napawa mnie niesamowitą dumą, mimo że dla tego małego człowieka tak niewiele jeszcze znaczą. 

Cieszysz się chwilą?

Co chwilę do głowy wpadają nam coraz to nowe pomysły. Często takie, których po chwili zastanowienia nie jesteśmy w stanie od razu zrealizować. Długoterminowe plany zaprzątają nam głowę na tyle, że zapominamy cieszyć się chwilą. Ja mam tak często i domyślam się, że nie ja jedna. Ale zdarza mi się, bo nawet wyżej wspomniana marchewka sprawiła, że spędziłam przyjemny dzień na łonie natury, dzięki czemu zaliczam go do bardzo udanych. 
Nie zawsze jednak jest tak kolorowo, szczególnie że w ostatnich miesiącach moja sinusoida częściej była w dole niż górze, a przez to niekoniecznie dostrzegałam te wszystkie dobre momenty. Starałam się, ale nie zawsze wychodziło. Teraz na szczęście, w końcu się coś zmienia, a mnie się chce, mam nastrój i dobre nastawienie. Co za tym idzie, mogę skupić swoją uwagę na lepszych rzeczach niż zastanawianiu się, a raczej zamartwianiu. Lato to doskonały czas, aby widzieć i czuć więcej i Was też do tego namawiam :).




Stylizacja z czerwoną sukienką

06 lipca 2018
sukienka w letniej stylizacji

Dziś wracam do podstaw, czyli wrzucam zestaw (chociaż to za duże słowo) z czerwoną sukienką. Nie przypadkowo akurat wybrałam takie zdjęcia. Ruszam dziś do stolicy, a moja ulubiona kiecka jedzie ze mną. Właśnie rozgościła się na dnie walizki, zaraz obok kombinezonu (notabene czerwonego w kwiatki). Więc jeśli zobaczycie jakiegoś skrzata przyodzianego w szkarłatny strój, jest opcja, że będę to właśnie ja! Tego skrzacika nie bierzcie tak dosłownie, ja właśnie tak podchodzę do swojego wzrostu. I doszły mnie słuchy, że ten dystans jest bardzo fajny. Cieszę się, że po latach przejmowania się, wypracowałam w sobie taki luz i odkryłam wiele dobrych stron swoich kieszonkowych wymiarów. W kwestiach modowych wielkim plusem jest możliwość upolowania butów w lepszej cenie :D. Rozmiarówka dziecięca często sięga aż do 38, a z moim 35-36 bez problemu znajduję, każde obuwie, które nic a nic nie różni się od "dorosłego" modelu. W kwestiach wymiarowych — wszędzie się mieszczę, wyglądam młodo i moje 27 lat, dzięki temu aż tak mi nie doskwiera :D. Zresztą super, że tak się wszyscy od siebie różnimy. Różne kształty, rozmiary, to sprawia, że jesteśmy wyjątkowi i tego się trzymam.

sukienka / dress - sh     trampki / sneakers - converse

Abercrombie & Fitch

lumpeksowa zdobycz na lato

sukienka w stylizacji

kwiecista sukienka na lato

letnie pole z makami