Depilacja woskiem - 5 błędów, które popełniłam rozpoczynając swoją przygodę z woskowaniem

28 maja 2017

Zbliża się lato, zatem najwyższy czas odsłonić nogi. A co zrobić, żeby pozostały gładkie przez dłuższy czas? O tym właśnie wspomnę w dzisiejszym poście. Jest sporo metod depilacji, przetestowałam wiele z nich, ale najskuteczniejszy okazał się wosk. Jak zaczęła się moja przygoda? Zachęcona recenzjami na youtube postanowiłam zakupić zestaw startowy składający się z: podgrzewacza, pasków fizelinowych i wosku w rolkach. Wszystko co wydawało się łatwe, proste i przyjemne, w rzeczywistości okazało się tego przeciwieństwem. Dlaczego?
Po pierwsze, źle się do tego zabrałam. Nie wystarczy włożyć rolkę w podgrzewacz i podłączyć do prądu. Najlepiej wybrać się do kosmetyczki i podejrzeć jak cały ten proces przebiega pod okiem specjalisty, a dopiero później zabierać się za samodzielne usuwanie włosków. Oczywiście z filmików na youtube jesteśmy w stanie dowiedzieć się większości rzeczy, jednakże nie przekonamy się, czy np. jesteśmy odporne na tego typu ból. Tak, niestety to boli, ale z każdym kolejnym razem mniej.
Po drugie, cierpliwość! Myślałam, że chwila moment i będzie po robocie. Na pewno nie za pierwszym razem! Bardzo się starałam, ale niestety spędziłam na tej zabawie kilka dobrych godzin.
Po trzecie, oliwka! Właśnie dlatego spędziłam aż kilka godzin. Zapomniałam się w nią zaopatrzyć. Kleiłam się ja, kleiła cała łazienka, a moje ręce przyciągały wszystko to czego nie powinny.
Po czwarte, słuchajmy wszystkich dobrych rad. Przede wszystkim tego jak przykładać paski do skóry, jak je odrywać i pod jakim kątem. To bardzo istotne, jeśli nie chcecie zerwać naskórka czy nabawić się siniaków. Niektóre miejsca na ciele są bardziej wrażliwe i tak na przykład okolice kostek bolą bardziej, a pod kolanami łatwo nabawić się krwiaków. Tak, moje nogi to było chodzące nieszczęście po tym eksperymencie.
Po piąte, nie przyklejamy pasków kilka razy w to samo miejsce. To właśnie był główny powód mojego niezbyt atrakcyjnego wyglądu - zerwałam skórę, ała!
To pięć moich błędów, które popełniałam gdy rozpoczynałam tę zabawę. Teraz czas na konkrety. Gdy nabierzemy już wprawy może to być jedna z szybszych i trwalszych domowych metod usuwania włosków.
Włączamy podgrzewacz, rozgrzewamy wosk do płynności i na pasku próbujemy rozruszać rolkę, jeśli swobodnie się kręci możemy rozpoczynać zabieg. Możemy nogi / inną część ciała, delikatnie przypudrować pudrem dla dzieci, dzięki czemu szansa na uszkodzenie skóry jest mniejsza. Gdy już jesteśmy przygotowane, nakładamy wosk - ja robię to bezpośrednio na skórę zgodnie ze wzrostem włosa, można jednak zrobić to na fizelinę. Przykładamy pasek, pocieramy aby odpowiednio przywarł do skóry i zrywamy pod włos, ale jak najbliżej skóry. Nie robimy tego do góry, co niestety często na początku się zdarza. Nie musicie od razu inwestować w cały zestaw. Swoje pierwsze próby woskowania możecie podjąć korzystając z gotowych pasków np. tych z Delia, o których pisałam tutaj. Wiem, że to wszystko brzmi jak tortury, nie ma się jednak czego bać, trzeba po prostu spróbować i przekonać się czy jest to metoda stworzona dla Was.

5 komentarze

  1. Też za pierwszym razem nie zaopatrzyłam się w oliwkę, także znam ten ból :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam nie wiem, wolę depilować i oszczędzić sobie bólu... może nie nałożę filigranowych pończoch.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny wpis, z czasem jest lepiej, ale ogólnie to dobra metoda, pozdrawiam:)
    http://www.ladymademoiselle.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. ja jestem po lighSheer duet i nie musze się już golić :)

    _______________
    PorcelainDesire ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się nad laserem :). Myślałam, że Lumea będzie dobrym rozwiązaniem, ale to był zbędny wydatek.

      Usuń