"Easter panther"

30 marca 2013
Składniki na babkę pomarańczowo - kakaową czekają na wrzucenie do miski, ale postanowiłam się oderwać na chwilę od "kuchennych rewolucji" i sprawić sobie małą przyjemność z napisania kilu słów do Was. Jako, że mamy święta powinnam chyba reprezentować stado kurczaków, a nie jakiś tam kotów. Powiedzmy, że ich żółte ubarwienie tłumaczy mnie w stu procentach. Świąteczne pantery, zdecydowanie bardziej do mnie przemawiają. Tym bardziej w temperaturze zimowej. Jest jednak niezmienny fakt, niezależny od tego czy mamy lato czy zimę. Wszyscy lubimy Wielkanoc! Każdy zapewne za coś innego (ja zdecydowanie za nadziewane czekoladowe jajka, które dostępne są w sklepach tylko w tym okresie i generalnie za tony smakołyków, ale i czas wolny, który mogę spędzić z tymi, których na co dzień nie widzę), dlatego ten czas jest tak wyjątkowy i niepowtarzalny! Życzę Wam byście spędzili te chwile tak jak sobie wymarzycie i z uśmiechem jak moje szczęśliwe pantery!


Wesołych Świąt Kochani!

sukienka - vivilli
kapelusz - vintage
botki - bershka








fot. Ania B.

"Beanie time"

26 marca 2013
Te moje czapeczki może już Wam się nudzą pomału, a pomału to może za małe słowo. Ja z uporem maniaka zarzucam je na głowę prawie codziennie - czapa musi być i tyle! Cóż, jeszcze dojdzie do tego, że przyzwyczaję się do nich aż nadto i porą letnią będę wzdychać z utęsknieniem. Co ja gadam, do tego czasu pewnie zdążą mi tak zbrzydnąć, że na oczy ich nie będę chciała widzieć. I nawet napis "Bad hair day", opisujący doskonale mój dzień i fryzurę tego nie zmieni. 

beanie - ebay
koszula - ahaishopping
kamizelka - sh
spodnie - h&m / sh
buty - zalando











fot. Ania B.

"Wake up & chill"

22 marca 2013
Czas na ostatnie poprawki i ogarnięcie spraw przed weekendem. Dla niektórych już piątek to imprezy początek, dla mnie nie koniecznie. Studiowanie weekendowe ma swoje minusy! W soboty spanie sprawia największa przyjemność, obijanie zaraz po nim. W niedziele doskonale nadrabia się odcinki nieobejrzanych seriali czy celując z większego działa, z laptopem na brzuchu, opychając smakowitościami rozpoczyna seans filmowy trwający do wieczora. Mnie skutecznie omijają te rozkoszne chwile. Kubek herbaty z automatu i setki haseł rozwiązanych w krzyżówkach musi wystarczyć. Dziwie się, że to napiszę, ale dobrze, że weekend jest taki krótki - ten szkolny oczywiście!

czapa - ebay
ramoneska - oasap
bluza - wasted
spodnie - laredoute
buty - vintage







fot. Modna Komoda

"Imagine what you wanna see"

17 marca 2013
hat
Ostatnie centymetry śniegu znikają w tempie błyskawicznym. Jedynie poza miastem widoczne są jego pozostałości. Grzechem by było nie skorzystać i sezonu wiosennego nie otworzyć w szpilkach. To już chyba ten czas kiedy można pomału sobie pozwolić na szaleństwa, założyć ulubioną ramoneskę i póki co nieśmiało (ale ważne, że w ogóle!) spędzić w niej kilka chwil. Ja już się cieszę, widok słońca wpadającego przez okno do pokoju jakoś tak pozytywniej nastraja. Wtedy wstaję chętniej, chętniej zakładam spódnicę, a nawet chętniej wychodzę z domu (życie domoluba bywa trudniejsze!).

P.S. Terapia pastelowa pomogła tylko na chwile, teraz do kompletu postanowiłam dokupić cebulkę kwiatka, jeśli uda mi się go wyhodować by puścił pąki oznaczać to będzie, że wiosna rozpoczyna się na dobre, jeśli nie - wolę nie wiedzieć co mi zrobicie za moje proroctwa :). 

bluzka - vivilli
spódnica - vivilli
kapelusz - vintage
rajstopy - kontri
buty - vintage
torba - zara









fot. Mariusz B.

"The cross"

14 marca 2013
Nowy dzień pod znakiem nowej stylizacji. W końcu 7days7looks do czegoś zobowiązuje. I choć nie trzymam się tej "złotej" zasady to i tak czuję, że pomału uczę się systematyczności. Początki były trudne, post raz na tydzień lub dwa, w porównaniu z czasem obecnym, gdy nowa notka pojawia się co dwa - trzy dni to jest coś. Czuję progres i to spory. Nie tylko pod znakiem aktualizacji bloga, ale i pod znakiem ciuchowym. Wiadomo zdarzają się momenty kiedy staję przed szafą i opadają mi ręce, bo kreatywność odmówiła posłuszeństwa, ale coraz częściej pomysły rodzą się w mojej głowie i dążę do ich realizacji. Kiedyś to było prawie nie możliwe, sięgałam po ulubione rzeczy i byłam gotowa do wyjścia. Teraz potrzebuję trochę więcej czasu, ale strój jest dokładniej przemyślany i zwyczaje sprawia mi przyjemność noszenie go. Możecie się zastanawiać gdzie ta twórczość się podziała, w końcu mam na sobie bluzę i leginsy. Cóż, moje zestawy ostatnio składają się właśnie na owe rzeczy. O dziwo w zastępstwie dżinsów, dziś - leginsy! Lubię taki styl, póki jest jeszcze chłodno mogę z niego korzystać, by wkrótce go porzucić na rzecz zwiewnych sukienek i koronek pod (prawie) każdą postacią! 

kamizelka - sh (podobna tutaj)
bluza - avaro
leginsy - h&m / sh
czapka - wasted







fot. Ania B.


"The black hat"

11 marca 2013
W końcu nastała chwila kiedy mogę trochę odetchnąć, odespać nieprzespane i po prostu nic nie robić choć przez jeden dzień. Weekend nie należał do lekkich czas więc na słodkie lenistwo w tygodniu. Towarzystwa dotrzymuje mi mój ulubiony kapelusz, który czekał cierpliwie na lepszy czas. A że właśnie on nastał odkopałam go spod sterty pomponiastych czapek i umieściłam na czubku mojej głowy, co by się nie zapodział gdzieś na nowo. Taki właśnie ze mnie kapelusznik! 

kapelusz - vintage
koszula - bershka
marynarka - vero moda
spodnie - ax paris (podobne tutaj)







fot. Ania B.

Cosmetics part 7

07 marca 2013
BB
Przygotowałam dziś dla Was sporą dawkę kosmetycznych nowości. Dzięki portalowi uroda i zdrowie udało mi się zakwalifikować do testów produktów marki Eveline Cosmetics.  Kosmetyków było sporo, dlatego i recenzja będzie nieco obszerna, ale mam nadzieję, że dotrwacie do końca :).

Mój makijaż na co dzień skupia się głównie na nałożeniu podkładu, podkreśleniu oczu lub ust. Za każdym razem stawiam na naturalność. Przez ostatnie tygodnie na mój mejkap, (widoczny np. na zdjęciach) składały się właśnie kosmetyki Eveline.
Zacznę może od matującego  BB kremu 8 w 1, który powinien:
- kryć
- matowić
- zmniejszyć widoczność porów
- wyrównywać koloryt
- intensywnie nawilżać
- redukować oznaki zmęczenia
- wygładzać i rozświetlać skórę
chronić przed UVA/UVB
8 in 1 brzmi interesująco. Byłam ciekawa tego produktu i jego skuteczności. Troszkę zawiodłam się na matowieniu, gdyż strefa "T" w moim przypadku nadal pozostawała błyszcząca. Co do krycia nie mam zastrzeżeń, ładnie również wyrównywał koloryt  i rozświetlał twarz. Z nawilżaniem natomiast bywało różnie, w zależności w jakiej aktualnie kondycji jest moja skóra - jeśli jest naprawdę przesuszona np. po stosowaniu maści, podkreśla suche skórki, jeśli jest w lepszym stanie daje zadowalający efekt. Na pochwałę zasługuje również zapach oraz  wydajność. 



Maskara Big volume lash, to produkt warty polecenia! Na początku miałam trudności ze szczoteczką, jednak jak się okazało to kwestia przyzwyczajenia. Okrągła końcówka pozwala pomalować rzęsy nawet w wewnętrznych kącikach, mega je podkręcając i pogrubiając. Oko po nałożeniu prezentuje się rewelacyjnie! Pamiętajcie, gdy przesadzimy z ilością warstw, może się osypywać ;).




Czas na moją ulubienice - płynną pomadkę Super long lasting 16h. 16 godzin jest nieco przesadzone, jednak na ustach pozostaje naprawdę dobre, kilka godzin. To moja pierwsza tego typu pomadka i powiem szczerze jestem zachwycona! Kolor, który posiadam to 116 - róż.  Ciekawostką jest, że po nałożeniu na usta zmienia odcień! Kolor możemy stopniować w zależności jaki chcemy uzyskać efekt - od delikatnego po neonowy! Chętnie wypróbowałabym ją również w innej tonacji kolorystycznej.




Wszystkie powyższe kosmetyki pomagała mi zmyć emulsja do demakijażu Biohyaluron 4D. Na początku chciałabym zaznaczyć, że nie jest testowana na zwierzętach! Za to wielki plus :). Kolejny za to, że dobrze usuwa makijaż i nadaje się jednocześnie do zmywania oczu - jest to jednak nieco czasochłonne, jeśli zależy nam na dokładnym oczyszczeniu oczu. Emulsję stosuję naprzemiennie z żelem do mycia twarzy, gdyż odzwyczaiłam się od mleczek i tego, że pozostawiają tłustą powłokę na skórze. 




Przyznam się bez bicia, nie lubię malować paznokci. Całe oczekiwanie, aż wyschną jest dla mnie katuszą i przyprawia o ból głowy. Słyszałam  jednak, że wsadzenie świeżo pomalowanych paznokci do zimnej wody przyspiesza schnięcie. Postanowiłam tą technikę wypróbować na lakierach miniMAX quick & dry long lasting. Faktycznie coś w tym jest, bo oczekiwanie skróciło się do minimum, a lakier nic a nic nie ucierpiał w tym eksperymencie. Jest jednak coś co mnie zdziwiło i jednocześnie uszczęśliwiło za jednym za machem. Lakier na paznokciu trzymał się 2 tygodnie! Bez poprawek! Bez odprysków!  Nie trafiłam do tej pory na podobny produkt. Szczerze polecam serię miniMAX. 




Ostatnie kilka słów poświecę Slim Extrime 4D przeciw rozstępom. Chociaż dotychczas myślałam, że problem rozstępów mnie nie dotyczy, myliłam się. Na szczęście w porę się zorientowałam i postanowiłam stawić im czoła. Od ponad miesiąca używam wyżej wspomnianego produktu. Uczucie chłodzenia odczuwalne jest od razu po zaaplikowaniu kremu - bardzo intensywne! I to w sumie tyle...
Poza tym, że skóra stała się miększa i lepiej nawilżona nie zauważyłam innych efektów. Być może za krótko stosuję ten produkt lub wina leży po stronie braku aktywności fizycznej. Planuję jednak stać się częstym gościem na pływalni, ot tak dla zdrowotności i w nadziei, że serum faktycznie pomoże. 


fot.me